Wyłudził nieruchomości warte co najmniej kilka milionów. 10 lat więzienia za pięć lat oszustw

Kamil Siałkowski  9 czerwca 2018

http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,34905,23514682,wyludzal-ziemie-za-miliony.html

Janusz S. wyłudził ponad dwadzieścia nieruchomości w Warszawie na podstawie sfałszowanych dokumentów. Pomagały mu w tym urzędniczka z Bielan i dwie pracownice sądów.

Choć na pierwszy rzut oka mechanizm wydawał się podobny, nie jest to kolejny wątek warszawskiej afery reprywatyzacyjnej. – To był bardziej taki samozwańczy reprywatyzator. Zwykły kanciarz, który dowiedział się od kogoś, że można zrobić niezły wałek. Wybierał głównie niezabudowane parcele o statusie N.N., czyli takie, które nie mają właścicieli albo nie ma o nich żadnych informacji. I na starych maszynach do pisania i starym papierze preparował materiały, które imitowały dawne dokumenty. Parę lat tak funkcjonował. Zarobił co najmniej kilka milionów złotych – opowiada mi osoba znająca sprawę.

10 lat więzienia za 5 lat oszustw

Janusz S. (rocznik 1952), z zawodu technik budowlany, podawał się za prawnika. Zbudował wokół siebie grupę przestępczą, która wyłudzała bezpańskie nieruchomości. Nielegalny proceder został odkryty w 2014 r. Proces sądowy trwał blisko trzy lata.

S. został skazany na 10 lat więzienia (sąd mógł w tej sprawie orzec maksymalną karę łączną 15 lat). Sąd orzekł też obowiązek naprawienia szkody, co oznacza, że osobom, które kupiły od niego nieruchomości, musi oddać łącznie kilka milionów złotych. Nieprawomocny wyrok ogłosił w drugiej połowie maja sędzia Michał Piotrowski z Sądu Okręgowego w Warszawie.

Głównemu podejrzanemu warszawska prokuratura przedstawiła 26 zarzutów. Oprócz kierowania grupą przestępczą dotyczą one również oszustwa i przywłaszczenia mienia znacznej wartości, a także przestępstwa prania brudnych pieniędzy (czyli wydawania funduszy pochodzących ze sprzedaży wyłudzonych nieruchomości). Szajka wyłudzająca nieruchomości działała od listopada 2009 r. do maja 2014 r.

Janusz S. podrabiał akty własności ziemi, fabrykował również postanowienia sądów ze spraw spadkowych sprzed lat. Używał tam danych osobowych zwerbowanych wcześniej ludzi, tzw. słupów (dobrowolnie poddali się karze ustalonej z prokuratorem). Na podstawie sfałszowanych dokumentów S. składał wnioski o założenie ksiąg wieczystych do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa. Po przejęciu nieruchomości odsprzedawał je, zazwyczaj po cenie niższej niż ich wartość rynkowa. Kupcy nie wiedzieli, że nieruchomości mają tzw. wady prawne, i stracili je, gdy przestępstwo wyszło na jaw.

W szajce urzędniczka i pracownicy sądów

S. niewiele by zrobił bez pomocy Małgorzaty K., która pracowała w urzędzie dzielnicy Bielany jako główny specjalista w wydziale gospodarki nieruchomościami. Do grupy zwerbował ją w 2012 r. – Wręczył jej co najmniej 40 tys. zł łapówki za dane dotyczące ewidencji gruntów z wewnętrznego systemu informatycznego. Dzięki temu wiedział, które nieruchomości mają status N.N., czyli nie mają hipoteki. Urzędniczce przedstawiono również zarzuty podrobienia dokumentów poświadczenia dziedziczenia i przenoszenia prawa własności nieruchomości – opowiada prokurator Łukasz Łapczyński z Prokuratury Okręgowej w Warszawie, która prowadziła śledztwo w tej sprawie. Kobieta dobrowolnie poddała się karze. Z Januszem S. współpracowali też urzędnicy z Wawra.

Aby plan Janusza S. się udał, ten musiał korumpować też pracowników sądów. Edyta W. z Sądu Okręgowego Warszawa-Praga oraz Katarzyna Ś., starszy sekretarz sądowy z wydziału ksiąg wieczystych w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Mokotowa, przyjęły łącznie kilkadziesiąt tysięcy złotych łapówki za pomoc w legalizowaniu transakcji.

S. przejmował nieruchomości, które nie były na topie listy popularności – głównie niezabudowane, zalesione, wręcz zapuszczone działki. Najbardziej łakomym kąskiem była ta na rogu Studziennej i Jana Kazimierza – na Odolanach, gdzie dziś deweloperzy biją się o każdy skrawek ziemi. S. wyłudził też nieruchomości m.in. przy Kwitnącej, Husarii, Nawigatorów, pomiędzy Czecha a Krawiecką oraz Tulipanową, a także przy Żółwiej, Rzeźbiarskiej i Dorodnej.

To nie pierwsza podobna sprawa, w której Janusz S. został skazany. Przed laty za wyłudzenia nieruchomości trafił do więzienia na sześć lat.